piątek, 21 marca 2014

               Egzaminy, sesja? Przepraszam, co to takiego??!

Rozpakowując nasze walizki w domu gościnnym Peter's Guest House, w którym miałyśmy spędzić 3 kolejne noce, szukałyśmy właściwie jednego- strojów kąpielowych! Okazały się one tak potrzebne jak woda, powietrze, a raczej... mięso. Tak, to odpowiednie porównanie jak na południowoafrykańskie realia: "potrzebne jak mięso". Chwila moment i nie ma nas w pokojach- wypatrujcie pand wylegujących się na brzegu basenu (nie zawsze chciało nam się zmyć z twarzy makijaż przed zniknięciem w tafli basenowej wody).

 
Niedzielne popołudnie mijało nam pod znakiem słodkiego lenistwa- cudowna pogoda zapraszająca nas do czystego niebytu, przepyszny "braai", odpowiednik polskiego grilla, przygotowany przez gospodarzy, miłe towarzystwo przyjaciół Karen, ogólna atmosfera wakacji, która stopniowo czyściła nam umysły z takich pojęć jak notatki, nauka, egzamin...


Jako osoba wierząca planowałam udać się do kościoła, aby uświęcić Dzień Pański i dzięki uprzejmości ojca Karen było to możliwe. Niestety kościoła katolickiego nie było w pobliżu, więc wraz z Julią udałyśmy się do pobliskiego kościoła metodystycznego Willows Methodist Church (https://www.facebook.com/willowsmethodist). Po początkowym szoku- miejsce to nie przypominało kościoła, do którego chodzimy w Polsce, na scenie znajdowała się perkusja, elektryczne gitary- byłyśmy gotowe na jego kolejną dawkę. Przy akompaniamencie głośnej, skocznej muzyki modliliśmy się śpiewem, nerwowo zerkając na ludzi podskakujących w rytm muzyki, klaszczących w dłonie. Był to dla nas kulturowy szok, jesteśmy bowiem przyzwyczajone do innych form wysławiania Boga. A szkoda- było w tym coś magicznego, mocnego.

 

Dziękujemy wszystkim naszym sponsorom:
Pepco
WA UAM
AfriForum
Przedszkole Ptyś
Patronat medialny:
dlaStudenta.pl 
Dora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz