Egzaminy, sesja? Przepraszam, co to takiego??!
Rozpakowując nasze
walizki w domu gościnnym Peter's Guest House, w którym miałyśmy spędzić 3
kolejne noce, szukałyśmy właściwie jednego- strojów kąpielowych!
Okazały się one tak potrzebne jak woda, powietrze, a raczej... mięso.
Tak, to odpowiednie porównanie jak na południowoafrykańskie realia:
"potrzebne jak mięso".
Chwila moment i nie ma nas w pokojach- wypatrujcie pand wylegujących się
na brzegu basenu (nie zawsze chciało nam się zmyć z twarzy makijaż
przed zniknięciem w tafli basenowej wody).
Niedzielne popołudnie mijało nam pod znakiem słodkiego lenistwa- cudowna pogoda zapraszająca nas do czystego niebytu, przepyszny "braai", odpowiednik polskiego grilla, przygotowany przez gospodarzy, miłe towarzystwo przyjaciół Karen, ogólna atmosfera wakacji, która stopniowo czyściła nam umysły z takich pojęć jak notatki, nauka, egzamin...
Jako osoba wierząca
planowałam udać się do kościoła, aby uświęcić Dzień Pański i dzięki
uprzejmości ojca Karen było to możliwe. Niestety kościoła katolickiego
nie było w pobliżu, więc wraz z Julią udałyśmy się do pobliskiego
kościoła metodystycznego Willows Methodist Church (https://www.facebook.com/willowsmethodist).
Po początkowym szoku- miejsce to nie przypominało kościoła, do którego chodzimy w Polsce, na scenie znajdowała się perkusja, elektryczne
gitary- byłyśmy gotowe na jego kolejną dawkę. Przy akompaniamencie
głośnej, skocznej muzyki modliliśmy się śpiewem, nerwowo zerkając na
ludzi podskakujących w rytm muzyki, klaszczących w dłonie. Był to dla
nas kulturowy szok, jesteśmy bowiem przyzwyczajone do innych form wysławiania
Boga. A szkoda- było w tym coś magicznego, mocnego.
Dziękujemy
wszystkim naszym sponsorom:
Pepco
WA
UAM
AfriForum
Przedszkole
Ptyś
Patronat
medialny:
dlaStudenta.pl
Dora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz