niedziela, 23 marca 2014

10.02 czyli kolejny dzień w mięsnym raju


Rozpoczynając kolejny dzień tradycyjnie, od jedzenia, poddenerwowane, ale i pełne nadziei, zapakowałyśmy się w końcu do vana (któremu nadałyśmy wdzięczne imię „Tokoloshe”). Jeszcze poprzedniego wieczoru dopracowywałyśmy szczegóły przebiegu zajęć, które miałyśmy odbyć w Eersterust Kleuter w Pretorii. Grupa naszych tymczasowych uczniów miała składać się z czterdzieściorga cztero-, pięciolatków… więc byłyśmy PRZERAŻONE! Naszym ambitnym planem było opowiedzenie legendy powstania stolicy Polski (Warszawy – przyp. autora) w języku afrikaans. Świadome naszych braków, dzielnie podołałyśmy trudowi przedstawienia bajkowej historii o zakochanej parze syreny i rybaka południowoafrykańskim przedszkolakom. Mimo początkowych nerwów wystarczyło kilka minut w klasie abyśmy zakochały się w każdym z dzieci i chciały spędzić kolejne kilka dni w tym miejscu. Snułyśmy już plany o zabraniu dzieci ze sobą do Polski, kiedy nasza wykładowczyni wyrwała nas z zamyślenia i  oznajmiła, że musimy jechać dalej… Po otrzymaniu tysiąca uścisków z czterdziestu par maleńkich rączek, z żalem oddalałyśmy się od miejsca, w którym zostawiłyśmy cząstkę siebie.





Kolejnym punktem planu dnia było zwiedzanie Vootrekker Monument i Afrikaner Heritage Centre. Pan przewodnik, onieśmielony naszą wiedzą z zakresu historii i geografii RPA, po kilku minutach już przestał dziwić się naszemu wymownemu kiwaniu głowami („Tak, tak, to wiemy”, „Yhym, to też wiemy”, „Tak, pamiętamy to”). (Z tego miejsca chciałybyśmy serdecznie podziękować i pozdrowić Pana Profesora Kocha i Panią Doktor Dynarowicz.)




Już nieco zmęczone afrykańskim słońcem, udałyśmy się do naszego pensjonatu i wzięłyśmy szybką kąpiel w basenie. W tym czasie na grillu (tzw.: braai) smażyło się już kilkanaście rodzajów mięsa, więc po orzeźwiającym kontakcie z wodą byłyśmy gotowe na kolejne podejście próby poradzenia sobie z niewyobrażalną ilością jedzenia. Tylko po co?! Nie byłyśmy świadome, że za sekundę udamy się do jednego z naszych sponsorów, gdzie czeka nas kolejna porcja południowoafrykańskiej gościnności!


AfriForum jest częścią związku zawodowego Solidariteit i organizacją walczącą o równe prawa obywatelskie. Członkowie AfriForum zaprosili nas na niesamowitą kolację, gdzie miałyśmy okazję opowiedzieć o sobie, naszej uczelni i Poznaniu, a także posłuchać czym dokładnie zajmują się i kim właściwie są nasi sponsorzy. Co po raz kolejny dla nas przygotowano? Obfity posiłek. Czy byłyśmy w stanie go zmieścić? Nie. Nasze żołądki krzyczały rozpaczliwie „Nieeee! Więcej nie damy rady!”. Kolacja bowiem składała się  ze stu tysięcy rodzajów mięsa, dyniowych placuszków, mieliepap, warzyw w sosie i innych wymyślnych dań. Oprócz tego otrzymałyśmy również paczkę pamiątkowych podarunków od AfriForum – jak np.: czapki i koszulki.



Następnie przyszedł czas na kulturalną integrację na najwyższym poziomie. Wieczór przepełniony rozmowami o kulturze i sztuce, spędziliśmy w studenckim pubie. Pełna kultura przy degustacji tradycyjnych, południowoafrykańskich trunków, wyrafinowane konwersacje pełne szlacheckich obyczajów i arystokratycznych manier, oraz pogłębianie wiedzy poprzez wymianę poglądów – tak upłynął nam kolejny wieczór w Pretorii.


I tylko ten niepokojący ból głowy następnego ranka…



Dziękujemy wszystkim naszym sponsorom:
Pepco
WA UAM
AfriForum
Przedszkole Ptyś

Patronat medialny:
dlaStudenta.pl 
Polish - African Chamber of Commerce

Ligia w imieniu Goggas

1 komentarz: