Rozpoczynając kolejny dzień tradycyjnie, od jedzenia, poddenerwowane,
ale i pełne nadziei, zapakowałyśmy się w końcu do vana (któremu nadałyśmy
wdzięczne imię „Tokoloshe”). Jeszcze poprzedniego wieczoru dopracowywałyśmy
szczegóły przebiegu zajęć, które miałyśmy odbyć w Eersterust Kleuter w
Pretorii. Grupa naszych tymczasowych uczniów miała składać się z czterdzieściorga
cztero-, pięciolatków… więc byłyśmy PRZERAŻONE! Naszym ambitnym planem było
opowiedzenie legendy powstania stolicy Polski (Warszawy – przyp. autora) w
języku afrikaans. Świadome naszych braków, dzielnie podołałyśmy trudowi
przedstawienia bajkowej historii o zakochanej parze syreny i rybaka
południowoafrykańskim przedszkolakom. Mimo początkowych nerwów wystarczyło
kilka minut w klasie abyśmy zakochały się w każdym z dzieci i chciały spędzić
kolejne kilka dni w tym miejscu. Snułyśmy już plany o zabraniu dzieci ze sobą do
Polski, kiedy nasza wykładowczyni wyrwała nas z zamyślenia i oznajmiła, że musimy jechać dalej… Po
otrzymaniu tysiąca uścisków z czterdziestu par maleńkich rączek, z żalem
oddalałyśmy się od miejsca, w którym zostawiłyśmy cząstkę siebie.
Kolejnym punktem planu dnia było zwiedzanie Vootrekker
Monument i Afrikaner Heritage Centre. Pan przewodnik, onieśmielony naszą wiedzą
z zakresu historii i geografii RPA, po kilku minutach już przestał dziwić się
naszemu wymownemu kiwaniu głowami („Tak, tak, to wiemy”, „Yhym, to też wiemy”, „Tak,
pamiętamy to”). (Z tego miejsca chciałybyśmy serdecznie podziękować i pozdrowić Pana Profesora
Kocha i Panią Doktor Dynarowicz.)
Już nieco zmęczone afrykańskim słońcem, udałyśmy się do
naszego pensjonatu i wzięłyśmy szybką kąpiel w basenie. W tym czasie na grillu (tzw.:
braai) smażyło się już kilkanaście rodzajów mięsa, więc po orzeźwiającym kontakcie
z wodą byłyśmy gotowe na kolejne podejście próby poradzenia sobie z
niewyobrażalną ilością jedzenia. Tylko po co?! Nie byłyśmy świadome, że za
sekundę udamy się do jednego z naszych sponsorów, gdzie czeka nas kolejna
porcja południowoafrykańskiej gościnności!
AfriForum jest częścią związku zawodowego Solidariteit i
organizacją walczącą o równe prawa obywatelskie. Członkowie AfriForum zaprosili
nas na niesamowitą kolację, gdzie miałyśmy okazję opowiedzieć o sobie, naszej
uczelni i Poznaniu, a także posłuchać czym dokładnie zajmują się i kim właściwie
są nasi sponsorzy. Co po raz kolejny dla nas przygotowano? Obfity posiłek. Czy
byłyśmy w stanie go zmieścić? Nie. Nasze żołądki krzyczały rozpaczliwie „Nieeee!
Więcej nie damy rady!”. Kolacja bowiem składała się ze stu tysięcy rodzajów mięsa, dyniowych
placuszków, mieliepap, warzyw w sosie i innych wymyślnych dań. Oprócz tego
otrzymałyśmy również paczkę pamiątkowych podarunków od AfriForum – jak np.:
czapki i koszulki.
Następnie przyszedł czas na kulturalną integrację na
najwyższym poziomie. Wieczór przepełniony rozmowami o kulturze i sztuce,
spędziliśmy w studenckim pubie. Pełna kultura przy degustacji tradycyjnych,
południowoafrykańskich trunków, wyrafinowane konwersacje pełne szlacheckich
obyczajów i arystokratycznych manier, oraz pogłębianie wiedzy poprzez wymianę
poglądów – tak upłynął nam kolejny wieczór w Pretorii.
I tylko ten niepokojący ból głowy następnego ranka…
Dziękujemy wszystkim naszym sponsorom:
Pepco
WA UAM
AfriForum
Przedszkole Ptyś
Patronat medialny:
dlaStudenta.pl
Polish - African Chamber of Commerce
Ligia w imieniu Goggas
:-) Jesteście super i kochane! JK
OdpowiedzUsuń